Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Ks. Jan Zieja
O pojednaniu z Rosją


Kazanie na Mszy świętej za dusze poległych, pomordowanych w obozach i zaginionych żołnierzy kampanii 1939 roku którzy oddali swe życie za wolną i niepodległą Polskę, w 35 rocznicę śmierci na polu chwały ich dowódców ś.p. generałów brygady: Józefa Kustronia (+ 16 IX Pod Olszycami), Stanisława Grzmota-Skotnickiego (+ 18 IX nad Bzurą), Franciszka Włada (+ 18 IX nad Bzurą), Mikołaja Bołtucia (+ 22 IX w Puszczy Kampinoskiej), Józefa Olszyny-Wilczyńskiego (+ 22 IX pod Sopoćkiniami) - wygłoszone 17 września 1974 r. w Katedrze św. Jana w Warszawie.

Zebraliśmy się tutaj w świątyni Boga Jedynego, Boga wszystkich ludzi, Boga wszystkich narodów, aby uczcić pamięć żołnierzy września i modlić się za nich. Są między nimi dowódcy, generałowie wymienieni z nazwiska i wielka ilość prostych żołnierzy, poległych na polu chwały lub zaginionych.

Ale szczególnie droga nam jest pamięć tych żołnierzy i oficerów, których pomordowano, którzy ponieśli śmierć męczeńską, zamiast śmierci żołnierskiej na polu chwały. A przecież jako żołnierze - mieli prawo do śmierci na polu bitwy. Tego im odmówiono. Ci wszyscy, których dzisiaj wspominamy, prości żołnierze i generałowie, gdy maszerowali w szeregach, śpiewali nieraz pieśń wywodzącą się z tradycji Związku Strzeleckiego. Zapewne i nam wszystkim ta pieśń jest znana i bliska. Dziś, gdy na początku tego nabożeństwa odczytano nam słowa z Listu św. Jana Apostoła i z ewangelii Jezusa Chrystusa, jakby zapalono nad nami dwa światła najwyższe, z którymi ma się zgadzać wszystko, co tu będzie mówione - ośmielam się tu, w świątyni Bożej, przypomnieć jedną zwrotkę tej marszowej pieśni żołnierskiej:

Czy umrzeć nam przyjdzie na polu,
Czy w tajgach Sybiru nam zgnić,
Z trudu naszego i znoju
Polska powstanie, by żyć.

Powstała i żyje! Powstała z żołnierskiej krwi, przelanej w pierwszej i drugiej wojnie światowej. Powstała i żyje z trudu naszego. Chociaż w jej życiu bywały chwile bardzo trudne, dziś, nawet w tym nabożeństwie żałobnym zwracamy się do Boga z modlitwą dziękczynną. Polska żyje na oczach całego świata. Żyje w nas - w naszej codziennej pracy tu i wszędzie, gdzie żyją Polacy, nawet za oceanem. Cieszymy się z każdego nowego domu mieszkalnego, z każdej nowej fabryki, z każdej nowej ulicy w mieście, z każdego nowego portu nad Bałtykiem. Polska żyje i rośnie.

Dziś zebraliśmy się w świątyni Boga wszystkich narodów, żeby się modlić za poległych naszych żołnierzy. Data 17 września, tu coś znaczy. Jest to 35-ta rocznica dnia, w którym na walczącą Polskę uderzono od wschodu. Z gorzką pamięcią o tym fakcie, stoimy tu dziś w obliczu Boga. Jak mamy przeżyć tę rocznicę, zebrani tu w świątyni Bożej? Światła niech nam udzielą słowa jednego żołnierza polskiego, ciężko rannego w bojach I wojny światowej:
"Zali, tę zionącą na wszystek świat, przepaść zdziczenia i nienawiści zdołamy zasypać, jak faszyną, jedynie gruzem polskich ciał, pozbawionych ducha wyższego, niż zły duch, w przepaści się miotający? Czymś zasadniczo innym stać się musimy. Bo kto by chciał nienawiść i zło - złem zwalczać a nienawiścią, niech pamięta, że wielka nienawiść zwalczy tylko od niej większa, zaś zło wielkie może być pożarte jeno przez zło, od niego większe. Czy jednak, wbrew swej naturze polskiej… zdołamy wytworzyć w sobie nienawiść i zło większe od tego, z którym tak krwawo walczymy? A jaki jest kres nienawiści i zła: czyliż pożarłszy, co pożreć mogą, same siebie w końcu nie pożerają...?"

Jakże więc mamy dziś przeżyć pamięć tego ciosu, niespodziewanie zadanego nam ze wschodu? Jak stanąć z tą pamięcią w obliczu Boga, Ojca wszystkich narodów? Przecież, my chrześcijanie, gdy przystępujemy nie tylko do komunii świętej, ale nawet do codziennego pacierza, mamy obowiązek przede wszystkim przebaczyć wszystkim tym, do których żywiliśmy gniew, przebaczyć wszystkie krzywdy nam osobiście wyrządzone. Ale czy można mówić o tym, by jeden naród wybaczył drugiemu narodowi? Tak, to możliwe. Ale my, tu zebrani na nabożeństwie żałobnym, nie jesteśmy upoważnieni do podejmowania takich aktów.

Więc posłuchajmy głosu jeszcze tego samego żołnierza: "Jeśli dotychczas zwyciężaliśmy zło, działo się to dlatego, iż walczące za nami hordy przerastaliśmy zawsze o jakąś jedyną piędź miłującego ducha, odmierzoną królewskim szponem Orła Białego. Lecz jeśli chcemy zwyciężyć wszystko zło, musimy wpierw przeróść je duchem Miłości o całe niebotyczne Tatry".
Przeróść duchem Miłości o całe niebotyczne Tatry!
Tak pisał żołnierz, nie kapłan, nie jakiś kapelan. To żołnierz, ciężko ranny w bitwach wzywa nas do Miłości najwyższej. A wiec i do przebaczenia w duchu miłości. Do tego mamy dorastać jako pojedynczy ludzie i jako naród.

Dziś, tu zebrani możemy chyba tylko to powiedzieć, że jesteśmy głęboko spragnieni pojednania się naszego narodu z narodem rosyjskim. Ale stać się to może tylko w prawdzie. Mamy nadzieję, że kiedyś spotkają się uprawnieni przedstawiciele narodu polskiego z takimi uprawnionymi przedstawicielami narodu rosyjskiego - i oba narody, stanąwszy w prawdzie wobec swych dziejów i wobec swej przyszłości - pojednają się. Do tej pory niczego takiego nigdy nie było. Nie było stanięcia w prawdzie. Dziś w bolesną 35. rocznicę ciosu otrzymanego ze wschodu módlmy się o rychłe nadejście takiego dnia pojednania się w prawdzie w duchu najwyższej Miłości.

Zanim do tego dojdzie - już teraz pamiętać musimy, że tam na wschodzie za Bugiem, nieco na północ żyje i pracuje naród Litewski, który pragnie żyć w wolności i niepodległości i ma do tego prawo. A wprost na wschód żyje i pracuje naród Białoruski, który ma prawo do życia w wolności i niepodległości. A bardziej na południe żyje i pracuje naród, który dawniej nazywaliśmy narodem Ruskim - a dziś nazywa się on narodem Ukraińskim i ma prawo do życia w wolności i niepodległości.

Trzeba to uznać i o tym pamiętać. Cieszymy się przecież, gdy się dowiadujemy, że jakieś plemię afrykańskie czy południowoamerykańskie - nawet nie tak bardzo liczne, uzyskuje prawo do pełnej wolności i niepodległości państwowej. Jakże byśmy mogli zapomnieć o tych najbliższych nam narodach, z którymi niegdyś żyliśmy w jednej Rzeczypospolitej, która pod koniec swych dziejów nazywała się Rzeczypospolita obojga narodów a w dążeniach swych najlepszych synów naprawdę taką chciała być. Dziś nazywalibyśmy ją Rzeczypospolita czworga narodów. Nie chodzi nam tu o przywracanie minionych struktur politycznych, ale o uszanowanie rzeczywistości, wynikających stąd, że Bóg nasz jest Bogiem wszystkich narodów i każdemu narodowi daje prawo do wolności i rozwoju. To prawo uznać i w myśleniu naszym oraz w działaniu na co dzień do niego się stosować - jest naszym obowiązkiem.

Modląc się dziś za dusze naszych poległych i pomordowanych żołnierzy modlimy się też o dzień prawdy, wolności i pojednania nie tylko dla nas, ale i dla naszych braci Litwinów, Białorusinów i Ukraińców, o wolność dla wszystkich narodów świata, dla wszystkich ludzi, jak to jest w intencjach ogłoszonego przez Rzym jubileuszu.

Za chwilę będzie na ołtarzu ofiarowanie chleba i wina - a potem misterium ofiary Chrystusowej za zbawienie całego świata. Prośmy Boga, by do ofiary Krzyżowej Jezusa Chrystusa raczył włączyć wszystkie cierpienia ludzkie i przyjął je za zbawienie wieczne całego świata i za upragnione na ziemi królestwo prawdy, pokoju, sprawiedliwości i miłości.




Ks. Jan Zieja. "Kazanie podczas Mszy świętej za poległych, pomordowanych w obozach i zaginionych żołnierzy kampanii 1939 roku, którzy oddali swe życie za wolną i niepodległą Polskę". Archikatedra Św. Jana Chrzciciela, Warszawa, 17 września 1974

Koszalin 2005 | www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek