Strona główna Życiorys Pisma ks. Ziei Relacje Artykuły Wydarzenia Kwartalnik Kontakt >>> |
ks. Stanisław Ryżko. Wspomnienia proboszcza łahiszyńskiego Ks. Uliński (poprzednik ks. Ziei - dop. red.) wyjechał do Telechan 1928 r. na stanowisko proboszcza, a jego miejsce zajął ks. Jan Zieja. Pamięć jego trwa mocno wśród tych, którzy korzystali z jego pasterzowania. Przyciągał on do Boga swoją pobożnością, codziennie odbywały się nabożeństwa wieczorne. Bezinteresownością w oddawaniu się w usługi parafian, nauczaniem na kazaniu i przy każdej sposobności, organizowaniem pielgrzymek, prowadzeniem organizacji dobroczynnych, zajęciem się młodzieżą. Przed dniem Zadusznym organizował oczyszczanie cmentarza i sam brał udział w pracach z łopatą czy grabiami. Zaprowadził kartotekę parafialną, z której można od razu się zorientować jakim jest ten parafianin czy tamta parafianka. Jeżeli chodzi o kazania mówiono, że nie było człowieka, który by nie chciał słuchać jego nauki. Za jego czasów ks. biskup Zygmunt Łoziński, ordynariusz diecezji pińskiej wizytował parafię łahiszyńską we wrześniu 1930 roku i udzielił bierzmowania 206 osobom. Dwa lata pasterzował ks. Zieja w Łahiszynie - od października 1928 roku do końca 1930 roku. W styczniu 1931 roku spełniał obowiązki proboszcza w Łahiszynie ks. Donat Łoposzko, lecz był krótko tylko do lipca tegoż roku 1931. Ks. Łoposzko umarł za Bugiem w 1957 r. mając 82 lata. W lipcu 1931 roku przyjeżdża do Łahiszyna ks. Kazimierz Bohusz i jak do tego czasu przy obecnym kościele, był on najdłuższy czas proboszczem, bo do września 1945 roku, a więc 14 lat. Za jego proboszczowania 27 maja 1936 roku ks. bp Kazimierz Bukraba udzielił bierzmowania 434 osobom i 29 czerwca 1938 r. 73 osobom. Za ks. Bohusza wrócił obraz Matki Boskiej Łahiszyńskiej z kościoła obróconego na cerkiew. (...) Jest specjalna pieśń opiewająca historia tego obrazu. Poprawiona w tekście przez ks. Zieję została staraniem jego w postaci broszurki wydana przez Kurię Diecezjalną Pińską w roku 1938 przy współpracy Towarzystwa imieniem Piotra Borowego w Mołodowie. Było to w czasie najazdów szwedzkich. Oddział szwedzki cofając się zatrzymał się w Łahiszynie. Jeden z oficerów - Hałaburda, zamieszkał u sekretarza miasta, Maliszewskiego. Wiózł on obraz Matki Boskiej z Dzieciątkiem Jezus bogato ozdobiony. Obraz ten zawinięty w płótno zostawił w sieni w takim miejscu, że drzwi otwarte zakrywały go. Kiedy przyszedł rozkaz nagłego odmarszu, otwarte drzwi zakryły obraz i Hałaburda zapomniał o nim. Maliszewscy zobaczywszy, że to obraz Matki Boskiej - prawdopodobnie gdzieś zrabowany, ale gdzie, nie wiadomo - w porozumieniu z innymi mieszczanami, oddali obraz do kościoła. W kościele zasłynął jako cudowny. Szczególnie cudowne było pozostanie drewnianego kościoła po wielkim pożarze, który zniszczył wszystkie domy dookoła kościoła. To ocalenie przypisywano tylko Matce Najświętszej, której obraz znajdował się w kościele. Kiedy prawosławni zabrali kościół i zmienili na cerkiew, obraz pozostał w kościele. Kiedy została pobudowana nowa cerkiew prawosławna, obraz przenieśli do niej i tam przez prawosławnych był w wielkim poszanowaniu i czci. Katolicy pamiętali, że to ich obraz. Często dzieci z ciekawości zachodzące do cerkwi, starsze pokazywały młodszym na obraz i mówiły - "to nasz obraz". Największy dzwon w cerkwi jest również pozostałością z kościoła i kiedy przyjechał ks. Grabowski, mówili parafianie, że trzeba dzwon zabrać, ale ks. Grabowski swoim sumptem postarał się o nowy dzwon do nowego kościoła. W czasie proboszczowania ks. Kazimierza Bohusza powstała myśl przeniesienia obrazu z cerkwi do kościoła katolickiego. Ale jakże to uczynić? Świadków, że obraz zabrany z kościoła było jeszcze dużo, ale już czterdzieści lat przechodziło jak znajdował się w obecnej cerkwi, a trzydzieści był w kościele zamienionym na cerkiew. I wtedy wpadł ktoś na pomysł zabrania obrazu z cerkwi tak, aby nikt tego nie widział i o tym nie wiedział. W pewnym czasie na drzewach około cerkwi zaczęli się pokazywać chłopcy zrzucający wronie gniazda, których tam było dużo. Przy sposobności obejrzeli możliwość dostania się do cerkwi przez okno dzwonnicy. I pewnego dnia, a było to święto prawosławne, batiuszka wyjechał do sąsiedniej cerkwi, chłopcy przez upatrzone okno dostali się do wnętrza cerkwi. Obraz był za podwójnym szkłem. Każdy z osobna bał się zbić szkło. Wszyscy razem uderzyli i pobili szkła. Ale obraz okazał się mocno osadzony. Wówczas jeden ze stojących na dole, Józef Korolewicz pobiegł do domu po dłuto. Ktoś inny jednak skoczył do kościoła gdzie z kirką pracował organista przy ogrodzeniu i poprosił go o kirkę. Kirką oderwali obraz i jeden drugiemu podając, spuścili go na ziemię na zewnątrz cerkwi. Wśród tych chłopców byli: Antoni Nowicki, Władysław Lenkiewicz, Kazimierz Pryputniewicz, Tadeusz Kędziorek i jeszcze kilku pomagających, tak jak wyżej wspomniany Józef Korolewicz. Zabrany obraz chłopcy oddali organiście, który na krótki czas schował go na sklepieniu kościelnym. Stamtąd zabrała go i ukryła w swoim domu Józefa Buńkiewiczówna, prezeska Stowarzyszenia Młodzieży Żeńskiej. Po pewnym czasie od niej obraz zabrali i schowali u siebie w domu Stefanowiczowie Adam i Antonina. Oni to, po umówieniu się z proboszczem ks. Bohuszem, przywieźli go furmanką na plebanię kiedy na plebanii nie było nikogo i zostawili obraz w umówionym pokoju. Obraz został wysłany do Warszawy i odnowiony. Latem 1938 r. ks. biskup Bukraba przywiózł obraz do Łahiszyna, uroczyście z procesją spotykany przez katolików i prawosławnych. Obraz został zawieszony w głównym ołtarzu kościoła w Łahiszynie przez samego księdza biskupa. Kiedy radziecka armia zajęła Łahiszyn, do komisarza, który sprawował władzę cywilną w Łahiszynie, zgłosili się prawosławni z oskarżeniem, że katolicy zabrali im z cerkwi obraz. Komisarz im odpowiedział, że w Związku Radzieckim jest obrazów dużo, niech tyko jadą do Pieczarskiej Ławry, a chcą się przed obrazem modlić, to niech idą do kościoła i tam się modlą. Ks. Stanisław Ryżko. KRONIKA KOŚCIOŁA RZYMSKOKATOLICKIEGO W ŁAHISZYNIE. Orioniści - Warszawa 1995 |
Koszalin 2005 |www.zieja.ovh.org| Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek |