Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Krzysztof Chochuł
Glosa do słupskich dziejów księdza Jana Zieji


Dnia 19 października 2001 roku mija dziesiąta rocznica śmierci księdza Jana Zieji. Jest to wspaniała okazja dla ukazania, nie wszystkim znanego, słupskiego epizodu w życiu tej barwnej i jakże nietuzinkowej osoby. Postaci, która powinna trwać w pamięci obecnych i przyszłych pokoleń Słupszczan.

Ten rodzony w 1897 roku kapłan, absolwent Seminarium Duchownego w Sandomierzu, uczestnik wojny polsko-bolszewickiej (1), wykładowca w seminarium duchownym w Pińsku, kapelan zakładu dla głuchoniemych i ociemniałych w Laskach, katecheta w warszawskich gimnazjach i liceach, a w okresie okupacji kapelan Komendy Głównej AK i Szarych Szeregów (2), zjawił się w spalonym Słupsku 29 maja 1945 roku. Od pierwszego dnia włączając się bardzo aktywnie w dzieło realizacji, planowanego już od kilku pokoleń planu, przyłączenia Ziem Zachodnich i Północnych do macierzy. (3)

Przybywając na Ziemie Odzyskane ksiądz Jan miał własny plan działania, który przez następne miesiące pobytu w grodzie nad Słupią, bądź w jego okolicach, realizował z żelazną wręcz konsekwencją. Wydaje się, że jego głównym celem - poza duchową opieką nad napływającą ludnością - była polonizacja tych terenów, kształtowanie polskiej świadomości narodowej mieszkańców, przezwyciężanie antagonizmów regionalnych i animozji osobistych oraz stworzenie na tym obszarze społeczeństwa obywatelskiego, świadomego własnych korzeni i wielowiekowych tradycji.

Wobec ogromu zniszczeń wojennych wielkie znaczenie dla odradzającego się państwa polskiego miała odbudowa i zasymilowanie Ziem Zachodnich i Północnych. Na miejsce wysiedlanych Niemców przybywała ludność polska, przede wszystkim wywieziona na roboty podczas wojny, a od drugiej połowy 1945 także osadnicy z centralnej Polski. Niestety, tereny te były w pierwszych latach powojennych także przysłowiowym rajem dla różnych niebieskich ptaków, ludzi wyrwanych z dawnych środowisk, nierzadko zdemoralizowanych. Przerzucali się oni często od szabru i spekulacji do udziału w administracji i milicji. Miało to bardzo niebezpieczne skutki, zwłaszcza na terenach gdzie w wyniku migracji tworzyło się nowe społeczeństwo, złożone z ludności pochodzącej z różnych rejonów o odmiennej kulturze. Wykorzystywały to stalinowskie władze, które pod pozorem wprowadzania "nowego porządku" i "postępowych idei" dyktatury komunistycznej niszczyły stare struktury społeczne i ekonomiczne, depcząc tradycję i historię, walcząc z własnością prywatną oraz elitami społecznymi.

W tej sytuacji czynnikiem stabilizującym środowiska osadnicze w Słupsku byli duchowni katoliccy, prowadzący szeroką akcją pomocy społecznej. Wśród nich był oczywiście ksiądz Zieja. Jego działalność bardzo szybko przynosiła widoczne efekty. Gromadząc i organizując wokół siebie parafian, przybyłych z różnych stron, nie odżegnywał się on od kontaktów z lokalnymi władzami (4), a nawet z miejscową ludnością niemiecką. (5) W trudnym okresie odbudowy życia gospodarczego i społecznego kontynuował dzieło tragicznie zmarłego księdza Gedygi w parafii św. Ottona. (6) Posługę kapłańską łączył z działalnością społeczną i oświatową. Współorganizował Towarzystwo im. Piotra Borowego i Bibliotekę Filarecką. Udzielał pomocy osobom ubogim, pokrzywdzonym przez los. Współtworzył Dom Matki i Dziecka, Zakład Wychowawczy Nasz Dom, oraz liczne stołówki dla ubogich.

Jedynym ocalałym dziełem księdza Zieji, który przetrwał do dnia dzisiejszego, jest Plac Powstańców Warszawy wraz z odsłoniętym 15 września 1945 roku pomnikiem. (7) Należy w tym miejscu zaznaczyć, że był to w Polsce pierwszy i jedyny przez następne kilkadziesiąt lat pomnik, poświęcony bohaterom znienawidzonej przez komunistów Armii Krajowej. Paradoksem historii jest też fakt, że jego odsłonięcie, za sprawą księdza Jana, miało formę oficjalnej uroczystości, w której uczestniczyły delegacje komitetów powiatowych PPR i PSL wraz z pocztami sztandarowymi i kompania honorowa garnizonu Marynarki Wojennej w Ustce.

W 1946 roku został przeniesiony do wsi Wytowno. Nie przeszkodziło mu to wcale w dalszej działalności. Stworzył tam Uniwersytet Ludowy, który przetrwał do 2 czerwca 1947 roku. Opierając się na programie sprzed 1939 roku organizował Związek Młodzieży Wiejskiej "Wici" w tejże gromadzie. Wspierał także powstanie lokalnych struktur Polskiego Stronnictwa Ludowego wiernych Mikołajczykowi - jedynej wówczas legalnej opozycji demokratycznej, sprzeciwiającej się otwarcie machinacjom i terrorowi rządzących komunistów. Do Słupska powrócił w drugiej połowie 1947 roku. Wówczas okazało się jednak, że po wyremontowaniu kościoła Mariackiego, św. Jacka i Najświętszego Serca Jezusa, mały kościół Św. Ottona stał się jedynie świątynią filialną. W związku z tym ksiądz Zieja postanowił przejąć opuszczony kościół przy ul. Grottgera i zorganizować w nim nową parafię, obejmującą tereny coraz gęściej zaludniającej się dzielnicy miasta zwanej "Zatorzem". Dnia 30 września 1947 roku stał się jego proboszczem. (8)

A jaki był naprawdę stosunek słupskich urzędników do księdza Jana? Na to pytanie odpowiadają dobitnie zachowane dokumenty. Mimo tak wielu sukcesów, a może właśnie z tego powodu, władza ludowa niechętnie spoglądała na działalność kapłana. Czujnie obserwowany, po kilku miesiącach został uznany za wroga, a jego działalność za niekorzystną dla rządzących w Słupsku. (9)

W 1948 roku serce i umysł księdza Zieji zaczynają zaprzątać inne sprawy. Ziemia słupska stała się zbyt ciasna dla nowych pomysłów. Nie widząc szans na ich realizację postanowił wrócić do Warszawy. Tam czekały większe wyzwania, z którymi chciał się zmierzyć. Nie w Słupsku, ale w powstającej ze zniszczeń stolicy wydawał się bardziej potrzebny. (10) Wyjeżdżając pozostawił jednak pustkę. Jedynie pamięć po nim pozostała w sercach osób, z którymi się zetknął. Nieulękły kapłan, uczony świadom obowiązków społecznych, pozostał w pamięci mu współczesnych człowiekiem niezwykłym w sensie motywacji i siły osobowości. Jego sukcesy uznano za rezultat wewnętrznego ognia. Był po prostu bardzo dobrym i szlachetnym człowiekiem. Osobą skromną i życzliwą, którą do działania pchał osobisty impuls czynienia dobra i naprawiania zła.

Z ziemią słupską splotły się losy wielu postaci, które przeszły do historii. Niestety o niektórych z nich zapomniano, a o innych nie chce się pamiętać. Miejmy nadzieję, że los ten nie spotka księdza Jana Zieji.


1. W 1920 r. był kapelanem 84 Pułku Strzelców Poleskich, odznaczonym Krzyżem Walecznych.

2. Podczas Powstania Warszawskiego byt kapelanem pułku Baszta.

3. Już w 1807 roku przyłączenie tych terenów do Księstwa Warszawskiego sugerował Napoleonowi Hugo Kołłątaj. W okresie międzywojennym koncepcję tę propagował Roman Dmowski oraz historycy z Polskiego Związku Zachodniego i Instytutu Bałtyckiego, którzy wznowili swą działalność w konspiracji na początku 1943 roku, a na wschodzie w Biurze Badań Gospodarczych przy Związku Patriotów Polskich. Patrz: J. Borowik, Nauka polska a Pomorze Szczecińskie, "Jantar" 1947, z. 3, s. 182-183; K. Kersten, U podstaw kształtowania się nowej struktury agrarnej ziem zachodnich 1945-1947. Polska Ludowa, T. l. Warszawa 1962, s. 40.

4. Ksiądz Jan był współorganizatorem wielu uroczystości patriotyczno-religijnych. Najbardziej śmiałym tego przykładem była msza odprawiona dnia 16 września 1945 roku z udziałem delegacji Komitetu Powiatowego PPR ze sztandarami i słuchaczy tutejszej szkoły milicyjnej.

5. Jako kapłan dogadał się z miejscowym pastorem odnośnie odprawiania mszy dla Polaków w kościele Matki Boskiej za Miastem.

6. Kościół katolicki św. Ottona powstał w latach 1871-1873 dzięki darowi 11 tys. mk od niemieckiej cesarzowej Augusty, cesarzowej austriackiej i dworu saksońskiego. Patrz: L. Bończa-Bystrzycki. Kościół katolicki na Pomorzu Zachodnim (l871-l945), Koszalin 1995, s. 134, 142.

7. Autorem pomnika jest warszawski rzeźbiarz Jan Małeta.

8. Obecnie w tym miejscu stoi nowoczesny kościół pod wezwaniem Św. Rodziny.

9. AP/O Słupsk, MRN i ZM Słupsk. Wykaz księży proboszczów miasta Słupska z ich charakterystykami, sygn. 194, s, 10 i 20.

10. Po powrocie do Warszawy czynnie włączył się w dzieło walki o prawa człowieka. Apogeum jego działalności przypadają na przełom lat siedemdziesiątych i osiemdziesiątych. Sygnatariusz deklaracji założycielskiej KOR i przewodniczący Rady Funduszu Samoobrony Społecznej stał się jednym z symboli polskiej opozycji demokratycznej, która doprowadziła do obalenia systemu komunistycznego w Polsce.


Krzysztof Chochuł. "Glosa do słupskich dziejów księdza Jana Zieji". Słupsk 2001. Maszynopis.

Koszalin 2005 |www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek