Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Tadeusz Rogowski
Powstanie Warszawskie trwa!


Przed dwudziestu laty Episkopat Polski ustanowił miesiąc sierpień, miesiącem bez alkoholu. Wiele wskazuje na to, że to właśnie ks. Jan Zieja rzucił hasło trzeźwego sierpnia. Idea nie narodziła się z dnia na dzień, ale dojrzewała latami. W sześćdziesiątą rocznicę Powstania Warszawskiego przypominamy tą niezwykłą historię.

W maju 1945 roku ks. Zieja znalazł się w Słupsku. "Tu chciał pracować do śmierci. Tu widział dla siebie miejsce na cmentarzu" - pisze jego biograf ks. Waldemar Wojdecki. W mieście nad Słupią chciał zrealizować marzenie swojego życia: modelową parafię, którą sam określał jako "drugą po rodzinie społeczność religijną, w której z wiary nadprzyrodzonej ma się rozwinąć miłość społeczna ożywiona chrześcijańską nadzieją". Pozostał tutaj zaledwie kilka lat. "Okres ten wspominał często i serdecznie" - pisze matka Andrzeja Górska, urszulanka.
Początki nie były łatwe. "Zgłosiłem się w starostwie (starostą był tramwajarz z Warszawy) i oznajmiłem, że obejmuję kościół rzymskokatolicki św. Ottona i stąd będę roztaczał opiekę duszpasterską nad ludnością katolicką, polską i niemiecką w całej okolicy" - zapisał ks. Zieja w swoich notatkach. "Przyjęto to życzliwie do wiadomości i zaliczono mnie do liczby tych, którzy mają prawo korzystania ze stołówki dla Polaków i przydziału żywności". Życie religijne trzeba było organizować od początku. "Kościół św. Ottona był obrabowany i wewnątrz bardzo zniszczony. Dokoła stosy gruzu, a w nich szczątki podartych szat kościelnych i połamanych sprzętów, odłamki szkła i cegieł". Po latach wspominał swoją samotną posługę: "Praca w Słupsku to praca od podstaw: duszpasterstwo w czterech kościołach, ich remonty, nauka w trzech szkołach podstawowych, w gimnazjum i liceum, troska o więźniów, otwarcie Uniwersytetu Ludowego, mającego swą siedzibę początkowo na plebanii i wykłady na nim. W niedzielę trzy Msze Święte, cztery lub pięć kazań, chrzty, śluby i wyjazdy do kościołów filialnych, odległych od Słupska do 35 km".
W latach siemdziesiątych odwiedził w Warszawie ks. Zieję, ks. Jan Giriatowicz, dzisiaj proboszcz parafii pw. św. Jacka w Słupsku: "Poprosiłem go o duchowe przestanie dla Słupska. Powiedział wtedy: Mów, że Bóg jest - jest we mnie, w tobie, wszędzie, wszyscy jesteśmy w dłoniach kochającego Ojca".

Powstańczy sierpień

W Powstaniu Warszawskim ks. Zieja był kapelanem słynnego Pułku "Baszta" na Mokotowie. Od pierwszego dnia - jak pisze we wspomnieniach - albo grzebał poległych, albo pocieszał rannych. Siódmego dnia został ranny w nogę, leżał w szpitalu, długo chodził o kuli, ale nabożeństwa odprawiał codziennie. Sierpniowe dni - najpierw pełne uniesienia i chwały, później narastającego poczucia osamotnienia - pozostawiły trwały ślad na resztę jego życia. Już w pierwszą rocznicę Powstania powołał w Słupsku Komitet Honorowy Budowy Pomnika, a w drugą rocznicę - stał już pomnik z prawdziwego zdarzenia, wykonany przez warszawskiego rzeźbiarza Jana Małetę. Barbara Sułek-Kowalska tak po latach opisywała słupski pomnik: "Na tle poszarpanego muru z ciemnoczerwonej cegły (nam, dzieciom, mówiło się, że to mur z prawdziwych warszawskich cegieł) leży żołnierz, nad którym klęczy anioł z białym orłem na ramieniu. Ten biały orzeł, to symbol naszej Ojczyzny - mówiono mi w dzieciństwie. Orzeł składa pocałunek na zimnym czole powstańca. To Polska dziękuje swoim dzieciom. Wyżej, na murze, umieszczona była marmurowa tablica z Chrystusem na krzyżu, pod krzyżem las rąk i napis: Jezu ratuj, bo giniemy. Warszawa sierpień 1944".
Słupski Pomnik Powstańców Warszawskich przez blisko pięćdziesiąt lat był jedynym powstańczym pomnikiem w Polsce.

Dostrzec człowieka

Kardynał Karol Wojtyła ostatnią noc przed wyjazdem na konklawe, które powołało go na Stolicę Piotrową, spędził w domu urszulanek szarych w Warszawie przy ulicy Wiślanej. W tym samym domu mieszkał wówczas ks. Zieja, w tym samym domu mieszkał niemal do śmierci nestor polskich filozofów prof. Stefan Swieżawski. "Kiedyś po Mszy świętej - wspomina Profesor - powiedział mi bardzo ważną rzecz, że właściwie są takie dwie szczególne obecności Chrystusa zostawione na tym świecie. Pierwsza, to substancjalna obecność Chrystusa, czyli Eucharystia i ta druga obecność Chrystusa - w człowieku, w każdym człowieku. To są te dwie obecności, które się wzajemnie absolutnie uzupełniają, wiążą. I ta sama cześć, adoracja - to ciekawe, ks. Zieja tak mówił - powinna być wobec Eucharystii jak wobec każdego człowieka jako nosiciela Chrystusa. Każdego! I to było bardzo wstrząsające dla mnie, ale tak to jest. Eucharystia staje się wtedy jak gdyby punktem wyjścia do tej relacji miłości, która później realizuje się w całym życiu".
Ks. Zieja nie poprzestawał na słowach. "Kiedyś odwoziłem księdza na plebanię, a było to późnym popołudniem" - wspomina Stefan Kullas, współpracownik ks. Ziei z okresu słupskiego. "Napotkaliśmy po drodze pijanego mężczyznę, strasznie pobrudzonego i trzęsącego się z zimna, bo ubranego tylko w letnią marynarkę. Ksiądz kazał mi zatrzymać sanie, wysiadł i dał pijanemu swój ciepły zimowy płaszcz. Na moje pytające spojrzenie odpowiedział, że to był nasz nieszczęśliwy brat, który znalazł się w potrzebie".
Prof. Swieżawski, ks. Zieja, kardynał Wojtyła - czy bliska znajomość tych ludzi miała wpływ na późniejsze wezwanie Jana Pawła II, aby również w osobach uzależnionych dostrzec ubogich?

Sierpniowe kazanie

W niedzielę 20 sierpnia 1945 roku ks. Zieja wygłosił w Słupsku jedno z tych kazań, które na całe życie zachowuje się w pamięci. Powodem była śmierć pięciu osób w wyniku nadużycia alkoholu. "Po pięciu latach wojny - bez gestapo, bez obozów - pięciu ludzi straciło w Słupsku życie. Nie mogę o tym milczeć! Byłbym złym pasterzem" - wołał ks. Zieja. "Pięciu ludzi straciliśmy, kogo winić?" - pytał. "Nie będę nikogo przeklinał, nie mam do tego prawa, ale całą duszą błogosławię tym, którzy mieli odwagę przyjść i oświadczyć, że wyrzekają się picia wódki. Błogosławię tym szlachetnym, odważnym ludziom, rozumiejącym sytuację naszego narodu". Przypomniał czasy okupacji, kiedy to "zabrano mleko i tłuszcz, ale każdemu robotnikowi dawano spirytus, aby naród nasz się rozpił: odebrano chleb, ale dano wódkę, abyśmy osłabli na wieki - tego chcieli wrogowie". "Nie udało im się i nie uda - zapewniał - ale właśnie w tych nadzieja, którzy przejmą się tą sprawą". Na koniec zwrócił się do młodzieży: "W dzień święta powstańców warszawskich ogłosiłem, że przy parafii zakładam złotą księgę trzeźwości".
Czy ks. Zieja już wówczas myślał o sierpniu, jako miesiącu bez alkoholu?

Powstanie Warszawskie trwa!

W 1981 roku ks. Zieja miał już osiemdziesiąt cztery lata. Prawdopodobnie pod silnym wrażeniem przełomowych chwil i pamiętnego lata 1981 roku - polskich dążeń wolnościowych, zamachu na Jana Pawła II, śmierci kardynała Wyszyńskiego - napisał coś w rodzaju duchowego testamentu czy apelu. Rozesłał go do znanych lub bliskich sobie instytucji i osób. Na liście ponad stu adresatów znalazły się wszystkie diecezje polskie, zakony i zgromadzenia, redakcje katolickie i jego współpracownicy z KOR: Jacek Kuroń, Adam Michnik, Jan Józef Lipski. W apelu ks. Zieja proponował, aby w rocznicę Jasnogórskich Ślubów Narodu, Prymas Polski ogłosił ogólnonarodowe powstanie (!) przeciw pijaństwu. "Uważał - pisze ks. Wojdecki - że należy wykorzystać kapitał duchowy nagromadzony przez ofiarę powstańców warszawskich i jakby w ich imieniu, i w duchu tego, o co walczyli (wolne i dostojne życie narodu), rzucić hasło: Powstanie Warszawskie trwa. Powstanie Warszawskie staje się powstaniem ogólnonarodowym przeciw pijaństwu". Dalej proponował, aby 26 sierpnia na Jasnej Górze, cały naród złożył uroczyste oświadczenie: "Przyrzekamy Bogu i Matce Najświętszej nigdy nie pić wódki, ni żadnego napoju łatwo upajającego i nie będziemy nigdy nikogo wódką częstować".
Apel ks. Ziei, choć w formie mniej radykalnej, spotkał się z odzewem. "Częściową realizację tej idei - pisze ks. W. Wojdecki - można dostrzec w ogłoszeniu w latach osiemdziesiątych przez Episkopat Polski sierpnia miesiącem bez alkoholu".


Tadeusz Rogowski. "Słupski sierpień". "Gość Niedzielny", wydanie koszalińsko-kołobrzeskie, nr 33 z 17.08.2003

Koszalin 2005 | www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek