Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Ks. Jan Zieja
O prawdzie


Posiadamy w sobie wierny miernik prawdy - sumienie. Głos sumienia jest drogowskazem, na który bacząc, nigdy nie zbłądzimy, nie zatracimy prawdy. Tak jak archeolog zbiera okruchy i składa w całość cząstki wykopalisk, tak my, z pomocą naszego sumienia, w mozolnym trudzie idziemy od prawdy do prawdy, oczyszczając je od naleciałości, zbierając, składając i przechowując pieczołowicie, bo kogóż oszukamy, gdy nie dość skrupulatnie zbierać będziemy - siebie i tylko siebie. Boga nie oszukamy - wszak Jego to szukamy, szukając prawdy.

A prawda niełatwo daje się człowiekowi ująć. Co w nim jest ludzkie - stoi mu w tym na przeszkodzie. Prawda ma wiele warstw: gdy mówię to, co jest, co było, co widziałem, słyszałem - mówie prawdę. Ale teraz dalej - następna warstwa: dlaczego tak, a nie inaczej postąpiłem, powiedziałem? Jaka była pobudka mego czynu? I tu powiem, jak było w istocie - powiem prawdę. A co było pobudką tej pobudki? Jeśli ten czy inny mój czyn spełniłem, bo mi to sprawiło przyjemność (uczynek miłosierny, jałmużna), to jakiego rodzaju była ta przyjemność: czy nie podziw otoczenia, uznanie, mile połechtana miłość własna? Albo jeśli ta radość była wolna od egoizmu, czy dalsze źródło mojego czynu nie zawierało w sobie elementów egoistycznych, nadziei na nagrodę, na zapłatę?

Tak od warstwy do warstwy, wnikając coraz głębiej w tajniki naszej istoty, zdobywamy prawdę ukrytą dla nas samych. A jeśli ona przerazi nas, zawstydzi nas w naszym sumieniu, połowa dzieła już dokonana: od świadomości błędu do jego naprawy - jeden krok.

Człowiek jednak skłonny jest prawdę do siebie naginać, ubierać ją w swoje własne myśli, chęci. Nie chce służyć prawdzie, a raczej chce posługiwać się prawdą dla wywyższenia siebie, przedstawienia siebie w lepszym świetle. Poświęcać się za prawdę, życie za nią oddać - to tak trudno, zwykły człowiek nie miewa tych sposobności, nie wie, jak się zachowa, może się ulęknąć, załamać, gdy w obronie prawdy musi wystąpić. Tak myśli niejeden. (...)

Niesłusznie sądzimy, że pierwsi chrześcijanie, uczniowie Chrystusa, apostołowie, ludzie żyjący w czasach, gdy Chrystus żył na ziemi, byli bliżej prawdy, że była im dostępniejsza. Nie jest tak. Chrystus powiedział do apostołów: "Wiele jeszcze mógłbym wam powiedzieć, ale tego teraz nie zniesiecie. Ale przyślę wam Pocieszyciela, który z mojego weźmie, a wam opowie" (por. J 16,12-14). Przez to Chrystus chciał wyrazić, że uczniowie nie są przygotowani na przyjęcie całej prawdy, że prawda jest przed nimi; stopniowo, od prawdy do prawdy Duch Święty-Pocieszyciel będzie ich oświecał i prowadził, aż ludzkość będzie zdolna, dojrzeje do przyjęcia całej prawdy.

Dążmy do prawdy w całym naszym życiu, usuwajmy zeń zakłamanie, fałsz. Tylko w czystym powietrzu prawdy wszystko żyje i się rozwija (...).

Prawda trwoży nas, wymaga od nas odwagi, siły do stawienia oporu w jej obronie. Boimy się chwili krytycznej, aby nam nie zabrakło tej siły, tej odwagi. Ale na próżno się lękamy. Gdy nas, czy naszych bliskich, ukochanych, prowadzą od urzędu do urzędu, badają, męczą, na próżno się o nich boimy: oni wiedzieli, co mówić, jak się zachować wobec swych dręczycieli, wiedzieli, bo tam są, bo zostali w murach kaźni, więzień, obozów karnych. (...)

(Rekolekcje wielkopostne, kaplica sióstr urszulanek Serca Jezusa Konającego, Warszawa, 26 marca 1943)


(...) Prawda, miłość prawdy - to pierwszy warunek tego, żeby światło łaski dotarto do nas, żeby wiara się w nas wkorzeniła, żeby stała się wiedzą i więcej niż wiedzą - miłością prawdy.

Gdyśmy byli dziećmi czy młodymi jeszcze, to rodzice nasi, wychowawcy czy kapłani, może mówili nam, żeby nie myśleć nad tym zanadto, bo można przez to wiarę stracić. Trzeba taką postawę odrzucić stanowczo jako niekatolicką. To nieprawda. Myśl, zgłębiaj, nie ustawaj w badaniu, nie przestawaj poznawać wszystko, co poznać możesz, czerp wiedzę - i myśl. A nie: nie oddawaj się myśleniu, bo mógłbyś wiarę stracić (...). To byłaby zniewaga, gdyby ktoś myślał, że aby wierzyć, to trzeba się wyrzekać swego rozumu. To byłaby zniewaga Boga.

To byłaby zniewaga, gdyby ktoś myślał, że aby wierzyć, to trzeba się wyrzekać swojego rozumu. To byłaby zniewaga Boga. Każdy akt wiary jest mocno podbudowany pracą rozumu naszego i jeżeli wierzymy, to dlatego, że upoważnia nas do tego praca naszego rozumu, i gdyby tej pracy ktoś do końca nie przeprowadził, to może się ten ktoś po drodze zatrzymać, ale gdy tę pracę do końca przeprowadzi, to wiara się w nim wzmoże, stanie się on po dziecięcemu wierzącym.

To jest bardzo ważne, bracia drodzy: wierność prawdzie i świadome postępowanie w prawdzie, wyrzeczenie się bałwanów. Z prawdą się będę tylko liczył, a prawda to to samo, co Bóg; uroczyście mówię: Bóg, a na co dzień - prawda. Prawda jest elementem Boskim, dzisiaj tak bardzo sponiewieranym. Dawniej mówiło się, że nic nie jest tak cenne jak prawda, a dzisiaj się mówi: nieprawda, każde kłamstwo można prawdą nazwać. Strasznie jest dzisiaj znieważana prawda. Szczególnie teraz każdy chrześcijanin musi być wierny prawdzie, każdy jej element musi się złożyć. W myśleniu swoim trzeba być ostrożnym, trzeba drżeć, żeby nie uchybić prawdzie, żeby w myśleniu, w postępowaniu, we wszystkim była prawda. (...)

W wieku IV św. Ambroży powiedział: "Jeżeli ktoś gdzieś powie jakąś prawdę, to ta prawda jest zawsze z Ducha Świętego". Ktokolwiek gdzieś powie jakąś prawdę - czy nasz przyjaciel, czy nasz przeciwnik - ktokolwiek gdziekolwiek powie jakąś prawdę, to jest ona zawsze z Ducha Świętego. Prawdy żadnej ani o człowieku, ani o jego mózgu - prawdy żadnej się nie bójmy. (...)

(Rekolekcje dla lekarzy, kościół sióstr wizytek, Warszawa, 26 marca 1952)


Tak apostoł podaje i streszcza ideał chrześcijańskiego życia: veritatem autem facientes in caritate (Ef 4,15) - "czyniąc prawdę w miłości". To jest doskonałe życie chrześcijańskie: czynić prawdę w miłości. Nie tylko mieć prawdę, nie tylko ją w sobie kochać, nie tylko ją nieść innym, ale poddać się jej, całkowicie się jej poddać, żeby ona przez nas działała, żebyśmy przez nią działali, żeby wierność prawdzie była widoczna w każdym naszym działaniu.

Prawdę czynić w miłości. Sama prawda, samo podawanie prawdy - to coś niepełnego, czegoś tu brakuje. Dopiero podawanie prawdy w miłości - dopiero to jest całością. (...)

(Rekolekcje dla lekarzy, kościół sióstr wizytek, Warszawa 28 marca 1952)




Ks. Jan Zieja. "W duchu i w prawdzie. Wybór kazań". Wybór i opracowanie: Dorota Giebułtowicz. Redaktor naukowy - ks. Waldemar Wojdecki. Wydawnictwo Archidiecezji Warszawskiej, Warszawa 1997.

Koszalin 2005 | www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek