Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Ks. Jan Zieja
Wola miłowania Boga


Fundamentem życia wewnętrznego w nas jest dobre pojęcie Boga. Jeśli pojęcie to będzie miało w nas jakieś braki, to i w stosunku naszym do Pana Boga będzie coś niewłaściwego i po pewnym czasie doprowadzić może nasze życie wewnętrzne do katastrofy. Nie trzeba się bać o człowieka, który ma właściwe pojęcie Boga i we wszystkim widzi ślad Bożego istnienia.

W Nowym Testamencie spotykamy nie tylko tezę, że Bóg "jest tym, który jest", ale dowiadujemy się, że "Bóg jest Miłością" (J. I, 16). Najdroższe słowo każdemu sercu ludzkiemu - miłość.

Św. Jan w swym pierwszym liście mówi, że "Bóg jest Miłością, a kto trwa w miłości, w Bogu mieszka i Bóg mieszka w nim" (J. I, 16). Przez tę miłość ludzie wiele rzeczy rozumieją. Czym więc jest ta miłość? Jest to coś najcenniejszego na tym świecie, ale jak ludzie podrabiają słowo, tak i tę miłość często fałszują i nazywają miłością to, co wcale nie jest miłością. Czymże jest ta miłość? Tylko ten, kto prawdziwie miłuje, wie, co to jest miłość; ale czy on potrafi to przekazać, powiedzieć, określić - co to jest miłość? Trudno pojąć, czym właściwie jest ta miłość! Bóg nie tylko ma miłość, ale "jest Miłością".

Wyobraźmy sobie nasze wnętrze jak jakieś naczynie; cóż tam jest na dnie? Na dnie naszego człowieczeństwa jest coś, co się nazywa podświadomością. W utajeniu są jakieś instynkta, pragnienia, itp. Bliżej już jest poznanie, świadomość, sfera poznania. Dalej - jest wola człowieka - jestem wolny i staję przed wyborem. Najpierw poznaję, a potem wolą swoją wybieram to albo tamto, tego pragnę, a nawet pożądam. Dalej idą różne uczucia radości, lęku, miłości, ruchliwe, zwiewne, uczucia przyjemne i przykre. Jest ich dużo, jak te języki ognia. A na samym wierzchu mego człowieczeństwa są zamysły, wrażenia zmysłowe, nerwy. Gdzież jest siedziba miłości? Gdzie jej właściwe miejsce? Ludzie właśnie wśród wrażeń zmysłowych lokują tę miłość. Lokują ją wśród uczuć.

My, katolicy, miłość widzimy głęboko - w woli człowieka. Miłość jest to nachylenie mojej woli ku czemuś, co poznałem i wolą swoją spokojnie, zdecydowanie zwróciłem się do tego. Może się i zapalić moje uczucie, ale nie musi. Może się i poruszyć jeden z moich zmysłów, ale to jeszcze nie to, do czego zmierza uczucie ani ogarniają zmysły, lecz tylko to, do czego kieruje nas wola - to jest mocne. A miłość, która ogarnęła wolę człowieka i skierowała ku jakiemuś dobru, jest mocniejsza, niż śmierć.

Ludzie tak często mówią: - ja kocham, bo mi jest przy tym człowieku... albo z Panem Bogiem tak dobrze, więc kocham. Ale w takim kochaniu może nie być nic a nic miłości. To może być najbrutalniejszy egoizm - szukam swojej wygody, tego ciepła dla siebie, ciągle siebie kocham. Póki dobrze - to kocham, a gdy przyjdzie jakaś katastrofa - to nie tylko, że miłość tracę, ale nawet tracę wiarę w Boga. Było uczucie wielkiej miłości, straszliwy egoizm, a przyjdzie jakieś "nieporozumienie" i skończyła się miłość - tym samym egoizmem odpycha się tego człowieka, a szuka innego.

Prawdziwa miłość ku Bogu - to nie szukanie niczego dla siebie, ale szukanie chwały Bożej, czci Bożej; to pragnienie, by ludzie coraz bardziej Boga kochali, a siebie należy całkowicie przekreślić. Bez ofiary nie ma prawdziwej miłości.

Pan Bóg ma nieskończoną miłość. Gdybyśmy swoją miłość uczynili miliard razy większą i ofiarniejszą - to jeszcze nie byłaby nawet iskierką odblasku Bożej miłości. Tu jest tylko pewna analogia, pewne podobieństwo, że miłość moja od Boga pochodzi. A to promieniujące dobro, którym jest Bóg, to ta przeogromna, nieskończona miłość Boża, nadprzyrodzone dobro, którym ja mogę miłować Boga i bliźnich - to odblask Bożej miłości.

"Mistrzu dobry, co winienem czynić dobrego, aby osiągnąć żywot wieczny?" - "Czemu pytasz mnie o to, co dobre? Jest tylko jedna dobra istota Bóg" (Mt. XIX, 17). A więc to promieniowanie dobra, które w nas jest, to wszystko jest z Boga. W nikim nie ma miłości skądinąd jak tylko z Boga. Bóg jest źródłem tego wszystkiego, co w człowieku nazywa się dobrem. Bóg żadnemu stworzeniu nie robi krzywdy, ale chce jego dobra. Wola Boża tak jest nachylona ku człowiekowi, że pragnie tylko jego szczęścia.

"Boże, Ty niczego nie masz w nienawiści z pośród tego, coś stworzył..." - mówi Stary Testament, a Nowy Testament mówi: "Bóg jest Miłość".

Ta miłość Boża dla nas jest czymś niepojętym, nieogarnionym.

Ludzie czasem mówią: "gdzież tu jest miłość Boża, kiedy ja tak cierpię?". My nie ogarniamy wszystkich planów Bożych, widzimy tylko cząsteczkę i nie wiemy, że nawet w cierpieniu, które Bóg nam zsyła, jest przeogromna miłość Boża pragnąca naszego szczęścia.

Ta odrobina materii ma dla nas takie niezgłębione i niezbadane tajemnice, a cóż dopiero mówić o Bożej ekonomii, o Bożych planach.

Bądźmy pokorni, bądźmy w prawdzie i ukorzmy się przed tajemnicą Boga, skoro potrafimy się korzyć przed odrobiną materii.

"A myśmy poznali miłość, którą Bóg ma ku nam, i uwierzyliśmy w nią. Uwierzyliśmy w Boga, który jest Miłością" (I Jan, 16). Bóg jest samą Miłością, a więc jak może dopuścić, aby było piekło, to wieczne cierpienie? Trzeba przede wszystkim odrzucić wszelkie wyobrażenia zmysłowe, jakich Pan Jezus używał, chcąc przedstawić piekło.

Według nauki Kościoła - piekło to nie kocioł ognisty, umieszczony gdzieś na jakiejś planecie czy na czeluściach, do którego Bóg wtrąca potępionych. Człowiek jest wolny, więc sam wybiera to, czy tamto.

Dlaczego Bóg stworzył człowieka wolnego? Bóg jest w sobie nieskończenie wolny, Jedyny, "Który jest", a Jego wolność jest przymiotem Boskim, Bóg zapragnął, aby człowieka obdarzyć czymś podobnym do Jego absolutnej wolności, mógł stworzyć mechanizmy, zegarynki nakręcone aż do wykończenia, ale Wolny Bóg tak kocha tę wolność, że chciał nią obdarzyć człowieka. Wiedział, że człowiek nadużyje i popsuje dzieło Boże, ale wiedział również, że Syn to wszystko naprawi i znowu pojedna ludzkość z Bogiem.

Miłość i piekło. Człowiek jest wolny i wybiera - może wybrać Boga, jeśli chce, a może wybrać i piekło.

Jest niebo i jest piekło, dlatego, że jest Bóg.

Ten ogień piekielny - to tylko słaby obraz cierpienia, w jakim się dusza znajdzie, gdy Boga z własnej woli utraci. Tajemnica Bożej miłości i Bożego miłosierdzia jest niezgłębiona.

Uwierzyliśmy w Boga miłości i nie martwmy się, co tam będzie!

Zawierzamy się Miłości!

Amen.



Ks. Jan Zieja. "Wyszedł siewca, aby zasiać ziarno. Nauki i konferencje wygłoszone u SS. Urszulanek SJK w Pniewach". Cz. III "Nauki rekolekcyjne [wygłoszone] od dnia 29.VII - do 3.VIII.1958 r.". Maszynopis.

Koszalin 2005 | www.zieja.ovh.org| Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek