Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Ks. Jan Zieja
Osiem błogosławieństw c.d.


"Błogosławieni, którzy płaczą, albowiem oni będą pocieszeni".
Pan Jezus, mówiąc to, ogarnął wszystkich ludzi płaczących z powodu doznanych krzywd, ale myślał też i o tych, którzy płaczą nad własnymi winami.
Świętemu Piotrowi łzy wyżłobiły bruzdy na twarzy, bo płakał tyle razy, ile razy przypomniał sobie zdradę Mistrza.
Zalecane są łzy pokuty, chociaż i naturalne łzy żałości bywają po stracie kogoś.

"Błogosławieni, którzy łakną i pragną sprawiedliwości..." - tu nie chodzi o sprawiedliwość rozdzielczą, o to, co mnie się należy, ale o świętość.
Błogosławieni więc ci, którzy pragną, by oni tu na ziemi jak najwierniej spełniali wolę Bożą.
Trzeba odróżnić to pragnienie od tego, by wszyscy ludzie naokoło byli dla niego sprawiedliwi. W sobie pragnąć sprawiedliwości - "ci będą nasyceni", doczekają się tego.
Mniej jest tych, którzy tego pragną, bo przeważnie ludzie, myśląc o sobie, że są sprawiedliwi, raczej we wszystkich innych gotowi dopatrzeć się niesprawiedliwości. Ale aż do krwi trzeba pragnąć, by w nas była ta sprawiedliwość, to otwarcie się na łaskę Bożą, a wtedy Bóg nas napełni.
My w naszych codziennych kłopotach o tym zapominamy. Sprawiedliwości tej nie nauczymy się jak tabliczko mnożenia. Przez całe życie musi w nas być to łaknienie i pragnienie, a nasycenia nie będzie tu na ziemi, bo nigdy nie będziemy mogli powiedzieć, że już dosyć jesteśmy posłuszni, doskonali, sprawiedliwi.
Będzie w nas ciągle ten ruch, to pragnienie i łaknienie, napięcie, wysiłek, dążenie - to jest prawo życia, inaczej będzie gangrena, martwota.
Ciągle trzeba widzieć tę nieskończoność Bożej doskonałości, która gotowa zawsze pomagać w dążeniu naprzód.
Pallotti twierdził, że rozmyslania o doskonałości pociągały go do życia coraz doskonalszego.

"Błogosławieni miłosierni, albowiem oni miłosierdzia dostąpią." Nadzieja nasza w miłosierdziu Bożym. Jedyna rzecz, aby osiągnąć miłosierdzie względem własnej duszy, być miłosiernym, współczującym względem bliźnich. Jaka zachęta w tym: "... oni miłosierdzia dostąpią"!

"Błogosławieni czystego serca, albowiem oni Boga oglądają".
Cóż to jest czyste serce? To jest coś, co obejmuje we wnętrzu naszym wszystkie sprawy Boga i ubóstwo - tylko Bóg. To odrywanie się od wszystkiego, co nam Boga zasłania, co nam się choćby na chwilę staje bożyszczem i zanieczyszcza widzenie Boga, ten obraz Boga. Jeśli czujemy, że nasze serce jest zanieczyszczone, to natychmiast, nie czekając na spowiedź, oczyszczamy je łzami żalu. Nie pytamy czy to grzech, grzech wielki, czy niedoskonałość. Dla człowieka idącego ku Bogu istnieje jedno tylko: czy to jest zgodne z wolą Bożą, czy jest miłe Bogu, a jeśli nie - natychmiast to odsuwamy. Musimy umieć oczyszczać ciągle to nasze serce. Bóg mój! Myśl, serce, wola - wszystko dla Boga. Bóg mój!
Któż z nas jest bez skazy?
Jedna Matka Najświętsza miała Serce Niepokalane i Ona jedna nie potrzebowała oczyszczania Serca, a poza Nią każdy człowiek póki żyje musi ciągle swe serce oczyszczać.

"Błogosławieni pokój czyniący, albowiem nazwani będą synami Bożymi."
Ci, którzy pokój czynią, pokój zaprowadzają we wnętrzu, w sumieniu, pokój między człowiekiem a człowiekiem, między domem a domem, narodem a narodem - oni przez Boga nazwani będą synami Bożymi, bo spełniają dzieło Syna Bożego.
Pokój oparty na prawdzie, powiązany z Bogiem - to prawdziwy pokój, który od Boga pochodzi, to nie ten pokój okrzyczany dziś różnymi hasłami.
Nigdy nie wzniecajmy nigdzie niepokoju, dążmy, ażeby z nas pokój szedł na ludzi. To rzecz bardzo trudna, ale Chrystusowa.

"Błogosławieni, którzy cierpią prześladowania dla sprawiedliwości, albowiem ich jest królestwo niebieskie."
Tutaj trzeba być bardzo ostrożnym w przypisywaniu sobie cierpienia i nie uważać siebie za ofiarę prześladowania dla sprawiedliwości. Rzadko bywa w nas taka sprawiedliwość, taka świętość, taka miłość, że aż jest prześladowana przez ludzi. Najczęściej ludzie się boczą na nas, bo brak nam tej miłości, jesteśmy szorstcy, nieprzystępni, niesprawiedliwi - i nie będziemy zbyt skorzy do brania na swe skronie tej korony za prześladowanie - to bardzo rzadki stygmat.
Nawet ci, co uderzają w Kościół, nie uderzają jawnie w to, co czyste, ale zawsze czepią się czegoś, co nie jest doskonałe, co jest brakiem.
Szatan, szarpiąc za to, co ma pewną przymieszkę winy, jednocześnie szkaluje to, co święte, co czyste.
Gdy w Kościele powstały herezje, to tam również nie było ideału czystego. Historia to kiedyś osądzi, a najlepiej Pan Bóg osądzi czy prześladowanie było za sprawiedliwość.
Nie myślmy zbyt łatwo, że do nas odnosi się to błogosławieństwo. Byłby tu jakiś nieład wewnętrzny, jakiś nieporządek w umyśle lub jakiś straszliwy egoizm. Słusznie za moje winy należy mi się cierpienie, a ileż się otrzymywało niesłusznych pochwał i poklasków w listach, w słowach - za co? Jeśli nawet znalazło się coś dobrego, to ileż tam było robaczywego owocu?
Nie wystarczy pilnować samych tylko przykazań, bo ludzie Starego Testamentu też je zachowywali. Dla nas to za mało. Pan Bóg umieścił jeszcze między przykazaniami i radami ewangelicznymi bardzo wiele innych wezwań - to Jego pragnienia. Nie grozi tu grzechem, jeśli tego nie zachowamy, ale On pragnie mieć takich ludzi tu na ziemi. To nie jest rada ewangeliczna, ale wielkie wołanie Serca Jezusowego. A kto Jezusa kocha, ten nie będzie głuchy na te wołania i nie powie, że to przecież nie obowiązuje pod grzechem.
Niech nas Bóg broni od takiej miary: czy to grzech, czy to nie grzech...
Bóg nas kocha i chce nas dźwigać ku Sobie, chce budzić w nas życie, byśmy się rwali ku Niemu.
Nie potępiajmy jednak nikogo, że nie wspina się tak wysoko - "Kto może pojąć, niech pojmuje".
Nie wywyższajmy się, że my idziemy wyżej, ale nie gaśmy w nikim tego, że i on chciałby rwać się wyżej - "Ducha nie gaście", patrzmy uważnie czy z Boga jest. Nie każdemu duchowi wierzcie, ale nie gaście z tego, co z Ducha jest.
Pan Jezus jest tym Słońcem Sprawiedliwości - Słońcem budzącym życie. Należy więc dźwigać dusze ku temu Słońcu - jak kto umie i na ile go stać.
Nasza religia nie jest religią kodeksu, ale religią życia. Tyle ma przykazań, ile było w Starym Testamencie, ale ma również niezliczoną ilość wezwań miłosnych, wołań Serca Bożego do wznoszenia się wzwyż.

Módlmy się o to łaknienie i pragnienie, abyśmy nigdy nie mówili: dość..., tyle a tyle..., aby w nas był ten ciągły pęd wzwyż i byśmy kiedyś w Królestwie Chrystusa osiągnęli swą pełnię.

Z takim nastawieniem wracajcie do swych domów.

Amen.



Ks. Jan Zieja. "Wyszedł siewca, aby zasiać ziarno. Nauki i konferencje wygłoszone u SS. Urszulanek SJK w Pniewach". Cz. III "Nauki rekolekcyjne [wygłoszone] od dnia 29.VII - do 3.VIII.1958 r.". Maszynopis.

Koszalin 2005 | www.zieja.ovh.org| Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek