Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Edyta Mętel. Ludzie Lasek

Niewidomy nie ma wzroku, więc nie widzi ciemności. I nie żyje w ciemności. Dostrzeżenie sensu cierpienia to też pokonanie jakiejś ślepoty. (...)

Gdy w 1898 r. 22-letnia Róża Czacka definitywnie straciła wzrok, odczytała to jako znak. Niewidoma, chciała pomagać niewidomym i stała się przewodnikiem dla widzących. Najpierw, w 1911 r., założyła Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi. 11 lat później - Zakład dla Ociemniałych. W 1918 roku przywdziała habit franciszkański i jako Matka Elżbieta utworzyła Zgromadzenie Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża. Towarzystwo, Zakład i Zgromadzenie działają nadal. Dziś jest tu już kilkadziesiąt budynków: przedszkole, szkoły, internaty.

W Laskach uczą się dzieci niewidome i niedowidzące. Niektóre z lekkim upośledzeniem umysłowym. Zakład ma je przygotować do samodzielnego życia, rozwijać, kształcić. (...)

Kiedy kilkuletnie dziecko przyjeżdża do Lasek, wie, że nie widzi. - Choć nie do końca rozumie, co to właściwie znaczy widzieć. Najpierw słyszy: jesteś niewidomy, musisz pojechać do przedszkola. Potem: musisz zostać w internacie. Opuszczenie domu jest dla nich problemem, tak samo jak kalectwo - mówi siostra Julita, otwarta, żywiołowa, z dzieckiem na ręku albo komórką przy uchu. W Laskach 28 rok (od pięciu lat kieruje przedszkolem). Zna cierpienie rodziców, pytanie "dlaczego ja?", na które nie ma odpowiedzi. Pamięta ojców, którzy odchodzili od dzieci i żon ze słowami: "Bo urodziłaś takie!". Potrafi rozpoznać pozorną akceptację, gdy dziecku nie brakuje nic poza uczuciem. - Gdy mija wielki ból - opowiada - często pojawia się nadopiekuńczość. "Biedne dziecko", niewidome, więc w wózku do piątego roku życia. Ubierane, karmione, myte, bo niewidome. A przecież trzeba je kiedyś postawić na nogi i dać łyżkę do ręki.

- Taryfa ulgowa dla niewidomego to klęska - dodaje prezes zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi w Laskach, Władysław Gołąb. Od 1944 roku niewidomy, od 1955 adwokat. - A wczesna rehabilitacja daje świetne rezultaty - przekonuje s. Julita. - Dlatego wyjeżdżamy z psychologiem, pedagogiem do rocznych dzieci, wspieramy rodziców. Potem, gdy dziecko jest już w przedszkolu, są dumni, że sobie radzi. (...)

Siostra Rut poznała Laski jeszcze w czasach studenckich, 40 lat temu. - Pytanie o cierpienie to pytanie o sens życia w ogóle - mówi. - To nie dotyczy tylko ślepoty. Każdego w końcu dopada jakaś niesprawność, choroby nowotworowe... A są ludzie od dzieciństwa tym dotknięci. Sama obecność niepełnosprawnych jest świadectwem, że pełnosprawność fizyczna nie jest tym, co najważniejsze. Dostrzeżenie sensu cierpienia to też pokonanie jakiejś ślepoty. Bez teologii krzyża nie można tego pojąć. Mówimy w Laskach: "Kochajmy krzyż i weselmy się w Panu". Jeśli się nie wierzy, alternatywą może być samobójstwo. Bo nawet nie ma się przeciwko komu buntować. (...)

Charakterna hrabianka

Róża Czacka: hrabianka, o której mówiono: charakterna. Prawnuczka Tadeusza Czackiego, założyciela Liceum w Krzemieńcu. Córka Feliksa, znanego społecznika, który ożenił się z Zofią Ledóchowską. Z jej rodu pochodzi arcybiskup gnieźnieński kardynał Mieczysław, a z linii austriackiej św. Urszula, założycielka urszulanek szarych, błogosławiona Maria Teresa i Włodzimierz, generał jezuitów, kandydat na ołtarze. W opinii świętości zmarł wuj, kard. Włodzimierz Czacki. Proces beatyfikacyjny Róży trwa.
Zofia Morawska do dziś jest skarbnikiem Zarządu Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi. W 1994 r. odznaczona orderem Orła Białego. - Zakład powstał z niczego - opowiada. - Hrabianka Czacka miała wielką odwagę i gest. Pochodziła z Kresów. Potrafiła przyciągać ludzi.

W 1921 roku Róża Czacka dostała 5 morgów ziemi w Laskach od Antoniego Daszewskiego. Rok później do pomocy zgłosił się Antoni Marylski i poprowadził budowę Zakładu. - W pierwszych latach była tu straszna bieda - s. Rut spogląda przez okno. - Matka Elżbieta nie raz chodziła z Lasek do Warszawy, żeby kwestować. Marylski mieszkał w oborze.

W wieku 40 lat, gdy rozpoczęła nowicjat III Zakonu św. Franciszka, Róża wybrała radykalne ubóstwo. Helena Makowiecka pracowała od 1912 roku u Czackich, potem w ślad za Różą wstąpiła do Zgromadzenia i obserwowała te zmiany. Pisze: "...przestała chodzić w jedwabiach i zamiast pięknej bielizny uszyłam kilka koszul z prostego, grubego płótna, wybrała sobie stary, najgorszy kostium (...) przepasała się sznurem i tak już chodziła świątek i piątek. Jadała już na prostej, glinianej miseczce bez nakrycia stołu, blaszaną łyżką...".

W 1939 r., gdy Laski zostały częściowo zniszczone, Matka machnęła tylko ręką: - Cała Polska dziś to ruina. Co tu biadolić, że trochę szyb wyleciało. Trzeba wszystko robić tak, jakby od nas zależało, ale wierzyć, że zależy od Boga.

Nowe budynki, nowe problemy

Róża Czacka nie chciała, żeby Zakład przypominał przytułek, a jego podopieczni wzbudzali litość. Już w latach 1911-1914, wtedy jeszcze w Warszawie, działało przedszkole, szkoła, warsztaty, bursy. Latem organizowano kolonie.

Dziś, oprócz przedszkola, są szkoły: podstawowa, dwa gimnazja i trzy ponadgimnazjalne. Jest Technikum Masażu Leczniczego, Liceum Zawodowe (z intensywną nauką języków obcych i technik informatycznych) i Szkoła Zawodowa. W 1995 r. nowy budynek zajęły pracownie: informatyczna, multimedialna i języków obcych, reżyserii dźwięku i nagrań, introligatorska i poligraficzna, tkacka, dziewiarska, szczotkarska i ceramiczna. Jest też Szkoła Muzyczna i internaty: dla dziewcząt i chłopców.

W ostatnich latach we wrześniu pojawiało się tu ponad 300 uczniów. Uczeń płaci w Laskach 100-150 zł miesięcznie, zależnie od dochodu rodziców. Dzieci są z całej Polski, często z ubogich rodzin. Korzystają z ośrodka rehabilitacji, basenu, boiska, hipoterapii, biblioteki czarnodrukowej i brajlowskiej, taśmoteki książek mówionych, szpitalika. Śpiewają w chórze, grają w teatrzyku, uprawiają kolarstwo tandemowe, grają w goolball (gra drużynowa piłką dźwiękową).

Towarzystwo Opieki nad Ociemniałymi prowadzi też Szkołę Podstawową Specjalną dla Dzieci Niewidomych z Lekkim Upośledzeniem Umysłowym w Rabce, Dom Rehabilitacyjno-Opiekuńczy dla Niewidomych Kobiet w Żułowie, Ośrodek dla Niewidomych Mężczyzn w Niepołomicach i Ośrodek Rehabilitacyjno-Wypoczynkowy w Sobieszewie k. Gdańska. Pierwsze kolonie letnie zorganizowano tam jeszcze w 1946 r.

Powstają nowoczesne budynki, ale są i problemy; nierentowne warsztaty, mniej powołań zakonnych, brak pieniędzy. - Laski chcą być franciszkańskie. Jeśli zrobimy tu biznes, który nas uniezależni, przestaniemy się oglądać na Boga. I Laski nie będą Laskami - mówi Władysław Gołąb. - Każdy czas ma swoich ludzi, świeccy z rodzinami też są wzorem dla naszych dzieci, ale bez sióstr istnienie Lasek nie jest możliwe. Dlatego najbardziej potrzeba nam teraz dobrych powołań zakonnych.

Są i darczyńcy: z Polski, Włoch, Niemiec, USA, Wielkiej Brytanii. Dzięki ich pomocy mają powstać kolejne internaty dla dziewcząt. W przyszłości Laski chcą dbać o dzieci niewidome z różnymi upośledzeniami.


Edyta Mętel. "Ludzie Lasek". Tygodnik Powszechny 2004

Koszalin 2005 |www.zieja.ovh.org| Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek