Strona główna
  Życiorys

  Pisma ks. Ziei
  Relacje
  Artykuły
  Wydarzenia
  Kwartalnik
  Kontakt >>>
  


  


  

Jerzy Klukowski
Sługa do końca wierny (fragmenty)


Odchodził od nas cicho, jakby w zapomnieniu. Symbol nieugiętości, wierności Prawdzie, nieustraszony głos sprzeciwu wobec wszelkiego zła. Sługa do końca wierny, który bieg swój ukończył. Żegnaliśmy bohatera, proroka i świętego. Mijają miesiące od tego dziwnego pogrzebu, którym ksiądz Zieja jeszcze raz do nas przemówił - zabraniając swoim testamentem jakichkolwiek przemówień nad swoją trumną wskazał cel naszych dążeń i modlitw. Nie On był tu ważny, nie Jego życiorys, zasługi, ale Sprawa, której służył. Ci, którzy mich szczęście poznać Go osobiście, wiedzą, że nie mogą dziś o Nim nie mówić. I coraz częściej, nawet ku ich własnemu zdumieniu widzą, jak dopiero teraz Jego życie staje się do końca czytelne, dopiero teraz staje się ono w pełni wyzwaniem i jakże aktualnym przesianiem.

Książka Jacka Moskwy, która właśnie do nas dociera, jest tu opatrznościowym wydarzeniem. Jej tytuł jest streszczeniem całego życia ks. Jana Zieji - chciał po prostu i do końca żyć Ewangelią i tylko Ewangelią. "Dla mnie kapłaństwo to jest to, co w Ewangelii napisano." Trudno o radykalniejszy w swojej prostocie program. Żyć Ewangelią to trud nieustannej konfrontacji ze słowami Jezusa, to nieustanne kwestionowanie zastanych układów a przede wszystkim swojej wygodnej pozycji, nawyków, przyzwyczajeń. To świadomy wybór drogi "po prąd" panujących układów społecznych, regulowanych zwyczajem i mentalnością ludzi poszukujących swego własnego interesu. Nie tylko w społeczeństwie świeckim, ale - co wielu wydaje się paradoksem - jakże często również wśród ludzi Kościoła.

To był podstawowy Jego wybór, wszystko inne było jedynie konsekwencją. To również było przyczyną tego, co w Nim tak fascynowało - był wolny tą cudowną wolnością opartą na miłości dotykającej niepowtarzalnej sytuacji każdego napotkanego człowieka. Radykalnie jednoznaczny w swoich zasadach i nieskończenie miłosierny dla drugich. Wolność ta wypływała z tego nieustannego szukania Prawdy Ewangelii, z wysiłku rozumienia w pełni i do końca słów Jezusa. To nie był ksiądz, który posiadał prawdę i miał innych o niej pouczać. To był człowiek, który nieustannie prawdy szukał. Całe Jego życie było drogą do Boga, tylko na Nim Mu zależało i o tej drodze do Boga tak często mówił. Nie było dziedziny życia, która nie podlegałaby tej konfrontacji z Prawdą Ewangelii, ze słowami Chrystusa. Ta ewangeliczna wolność i radykalizm Jego odpowiedzi są dla mnie przedłużeniem tej samej misji w Kościele, której św. Franciszek, Jan Hus i tylu innych reformatorów chrześcijaństwa oddało swoje życie.

Miał ksiądz Jan swoje pasje. Był wciąż pochłonięty ideą braterstwa ludów, pokojem bez granic, sprzeciwem wobec wszelkiego zabijania. Ale największą Jego pasją był Kościół. Ten Kościół Chrystusowy, który - jak mówi Lumen gentium - trwa w Kościele katolickim. To Kościół, w który wierzymy, jeden, święty, powszechny i apostolski. Dla księdza Zieji ten Kościół - przedmiot wiary, nadziei i trud miłości - jako konkretny ideał ma się realizować w wymiarze parafii.

Na czterdzieści lat przed Soborem odkrywa, że Kościół to wspólnota wszystkich wiernych, razem z księżmi i biskupami, wspólnota zgromadzona przez Chrystusa i prowadzona przez Ducha Świętego. W tej proroczej wizji zobaczył cały swój program duszpasterski; uczynić z parafii żywa wspólnotę, uczynić z niej społeczność ludzi naprawdę wierzących i miłujących się wzajemnie. "Marzę, aby tak zwani chrześcijanie nawrócili się na Ewangelię." Nie potrafił zmieścić się w tym katolickim społeczeństwie. "To, co się nazywa katolicyzmem i jako takie jest cenione, szerzone - to nie wystarcza. Trzeba zwrócić uwagę na życie Ewangelią, na to, do czego ona wzywa, wymaga." Jego ideał mieści się w Kościele zrealizowanym w Jerozolimie przez pierwszych uczniów. Miłość wzajemna, wspólnota dóbr, misyjność. Miał bardzo niewiele możliwości realizowania tej wizji. Jego zwierzchnicy bali się Jego pomysłów, szokował radykalnymi rozwiązaniami. Lecz wciąż o tym mówił, a Jego słowa tworzą dziś jasny program prawdziwej ewangelizacji, o której tyle się teraz mówi.


Jerzy Klukowski. "Pan sam da wam znak". "Znak" 1/1992

Koszalin 2005 |www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek