Strona główna Życiorys Pisma ks. Ziei Relacje Artykuły Wydarzenia Kwartalnik Kontakt >>> |
Aleksander Kamiński Kamienie na szaniec Zośka wrócił do Warszawy "w niezłej formie". Wkrótce potem wziął udział razem ze swoimi najbliższymi w nabożeństwie żałobnym za duszę Alka i Rudego. Nabożeństwo żałobne? Oto stoi gromadka młodych mężczyzn, kilka dziewcząt i parę osób starszych przed pięknie przybranym ołtarzem, w cichej, jasnej, ozłoconej promieniami słońca kaplicy Sióstr Urszulanek na Gęsiej. Jest wiosna. Jedno z okien kaplicy wychodzące na mały sad jest otwarte. Drzewa soczyste świeżą zielenią obsypane są bladoróżowym kwieciem. Śpiew i świergot ptaków napełnia ciszę spokojnej kaplicy. Dzwoneczek. Wychodzi ksiądz. Jest w jasnozłocistym ornacie - nie w czerni, ani w fiolecie. Może tego jasnego tonu wymaga dzisiejsze święto kościelne? A może ksiądz sam?... Wszyscy są bardzo poruszeni nastrojem dnia wiosennego, rozsłonecznioną kaplicą i głosem pieśni, która rozlega się z chóru. Chorąży, niebieski chorąży... W pewnej chwili ksiądz - starszy przyjaciel tych młodych ludzi - odwraca się od ołtarza i rzuca pierwsze słowa kazania: - Nie ma śmierci!!! Aleksander Kamiński, "Kamienie na szaniec". Wyd. IX, 1978, s. 126-7 |
Koszalin 2005 |www.zieja.ovh.org | Emilia Rogowska | Webmaster: Przemek |